Oczyszczacz Webber AP8400 - test po roku używania
Jesteśmy coraz bardziej świadomi smogowego problemu, który systematycznie, co roku, między październikiem a kwietniem dusi wiele polskich miejscowości. Chociaż powszechnie funkcjonuje przekonanie, że to Kraków jest smogową stolicą naszego kraju, sytuacja często jest znacznie gorsza w mniejszych miejscowościach, gdzie problem nie jest tak nagłośniony. Warto jednak wiedzieć, że zanieczyszczone powietrze szkodzi nam nie tylko w dużych miastach, ale także w otoczeniu zieleni, łąk i lasów - jeśli tylko któryś z naszych sąsiadów butelkę po coli wsadzi akurat do pieca, bo do kosza ma daleko, a ręce takie krótkie.
Jednym ze sposobów obrony przed spalonymi butelkami i śmieciami, które przez kominy okolicznych domów (w kierunku przeciwnym, niż amerykański święty Mikołaj) chcą dostać się do naszych płuc jest korzystanie z domowych oczyszczaczy powietrza. Poniżej możecie dowiedzieć się nieco o modelu, z którego korzystam od mniej więcej roku, czyli Webber AP8400 i dowiecie się, czy warto zapłacić za niego 500 zł.
Webber to polska marka sprzedająca materiały eksploatacyjne do sprzętów AGD, chemię do sprzątania, odkurzacze oraz oczyszczacze powietrza. Na tyle, na ile udało mi się zorientować w temacie. Webber AP8400 nie jest zaprojektowany dla tej polskiej firmy, jest to chińskie urządzenie, które można też kupić np. jako Sencor SHA 8400WH, a zagranicą pewnie pod jeszcze bardziej innymi nazwami.
Zanieczyszczone powietrze po zassaniu do wnętrza oczyszczacza jest przepuszczane przez wstępny filtr, wyłapujący większe zanieczyszczenia (włosy, kurz), potem na drodze wszelkiemu złu staje filtr węglowy, który ma usuwać nieprzyjemne zapachy. Następnie powietrze trafia na filtr HEPA, który zatrzymuje drobne pyły, grzyby, bakterie i pierwotniaki. Ostatnim etapem jest lampa UV i jonizator powietrza (możemy zdecydować, czy mają być włączone), Ich zadaniem jest zabicie resztek mikrobów i zwiększenie zawartości ujemnych jonów w powietrzu, które następnie jest wydmuchiwane w górę - możemy stanąć obok i oddychać śmiało.
Oczyszczacz jest wykonany z wysokiej jakości plastiku (ABS), a elementy są dobrze spasowane. Mimo że nie jest to wytwór żadnego technologicznego giganta, producent naprawdę się postarał. Na urządzeniu spokojnie mogłoby widnieć logo Philips czy Sharp i nie powodowałoby to wrażenia, że “coś tu nie gra”. Materiał jest biały i błyszczący, logo producenta i oznaczenia eleganckie i niekrzykliwe.
Zastosowano tu przyciski “z pozoru dotykowe”. Są to bardzo duże guziki, które znajdują się pod dużą plastikową maskownicą. W zasadzie wystarczy dotknąć i takim delikatnym muśnięciem wciskamy przycisk. Dzięki takiej konstrukcji nie ma mowy o złym spasowaniu, a przyciski nie powinny się zbytnio zużywać i wycierać.
Podczas wymiany filtrów również nie mamy wrażenia złego wykonania lub niepewnego mocowania jakichkolwiek elementów.
Wymiary urządzenia to 41 cm x 33 cm x 16 cm (wys. x szer. x gł.)


Po zakupie musimy postawić oczyszczacz w odpowiednim miejscu, tak by powietrze nie krążyło w kółko, a mogło po wydmuchaniu z oczyszczacza odlecieć sobie swobodnie w inne części pomieszczenia. Najlepiej po prostu znaleźć lokalizację niezbyt blisko ściany czy mebli, ani też w kącie dużego pokoju.
Po pierwszym uruchomieniu z codzienną obsługą poradzić powinien sobie każdy. Do dyspozycji mamy trzy przyciski, z których pierwszy służy do włączania urządzenia i ewentualnego wyłączenia lampy UV i jonizacji (po dwóch naciśnięciach), drugi do wyboru mocy wentylatora, a trzeci do ustawienia timera. Urządzenie możemy włączyć na dwie, cztery, osiem godzin lub na zawsze, czyli do momentu, kiedy je wyłączymy albo zabraknie prądu.
Kiedy filtr zabrudzi się kłakami i domowym kurzem, możemy bardzo prosto go wyjąć i pozbyć się wszystkich kudłów zwykłym odkurzaczem.
Obsługa sprowadza się więc do włączenia oczyszczacza i wybrania odpowiedniej mocy oraz czasu pracy. A to oczywiście będzie zależeć od zanieczyszczenia powietrza i od tego, jak bardzo będzie nam przeszkadzał szum wentylatora.
Producent zaleca, aby wymieniać filtry co ok. 6 miesięcy, ale oczyszczacz sam powinien dać nam znać, kiedy filtr będzie nadawał się już tylko do wyrzucenia. W takiej sytuacji lampka przy przycisku POWER zacznie migać. Raczej nie sposób przegapić takiego sygnału. Ja do tej pory filtr wymieniałem tylko raz, ale dlatego, że oryginalny miał już ponad pół roku. Po paru miesiącach eksploatacji zapomniałem, że urządzenie samo poinformuje, kiedy czas na nowy wkład. A kiedy to już się stanie, związany z tym wydatek nie będzie absurdalnie wysoki, ale nie będzie to też kwota nieodczuwalna. Nowy wkład to koszt ok. 100-120 zł. Cała wymiana jest banalnie prosta i powinna zająć nie więcej niż pół minuty. Nie można mieć tu do pomysłu producenta żadnych zastrzeżeń.

Ponieważ nie mam w domu pyłomierza, skuteczność mogę ocenić tylko subiektywnie - na własny nos i własną astmę połączoną z uczuleniem na kota.

Tego kota ;)
Od kiedy zacząłem używać oczyszczacza, na pewno jest lepiej. Zmniejszyły się objawy uczulenia na kocią sierść i kurz, a w smogowe dni czuć znacznie większą różnicę między powietrzem na zewnątrz a tym w mieszkaniu. Spostrzegliśmy też, że jeśli regularnie “sprzątamy” nasze powietrze, w mieszkaniu gromadzi się zauważalnie mniej kurzu. Subiektywna ocena wypada więc na duży plus.
Na pierwszym i drugim poziomie pracy wentylatora oczyszczacz nie powinien być uciążliwy, chyba że chcemy go włączyć na noc. Wtedy moim zdaniem w grę wchodzi tylko “jedynka”. Natomiast poziom nr 3 to już prawdziwe turbo, sensowne chyba tylko wtedy, kiedy chcemy naprawdę szybko przefiltrować powietrze.
Producent podaje u siebie na stronie tabelę z poziomami hałasu generowanymi przez urządzenie, ale jako że często ciężko sobie to wyobrazić, postaram się to porównać do czegoś, co większość zna.
Szybkość wentylatora:
Dla porównania, nagranie. Oczywiście z nagrania ciężko Wam wyczuć, jak to zabrzmi u Was, ale możecie porównać różnice między mocami pracy :)
A tu tabelka ze strony producenta (znajdziecie tu też pełną specyfikację):
Webbera AP8400 w porównywarkach cenowych można znaleźć za ok. 490 - 500 zł. Choć, ku mojemu zdumieniu widziałem na Allegro ofertę z ceną o 1000 zł większą i informacją, że dwie osoby z takiej ofert skorzystały. Może droższe będzie działać lepiej ;)
Wiem, że za ok. 600 - 700 zł można kupić, dość popularny w Polsce, oczyszczacz marki Xiaomi z większą liczbą bajerów. Można sterować nim za pomocą smartfona, a w aplikacji do tego służącej sprawdzimy również, jak zanieczyszczone jest powietrze w naszym domu, a także jaka jest temperatura i wilgotność. Jednak w przypadku Xiaomi zapłacimy więcej (ok. 180 zł), jeśli zechcemy wymienić filtr powietrza. Jeżeli więc wystarczą nam podstawowe funkcjonalności, z czystym sumieniem polecam Webbera.
Zdecydowanie nie żałuję tego zakupu. Urządzenie jest solidnie wykonane, dobrze wykonuje swoje zadanie i nie jest zbyt drogie w eksploatacji. Polecam więc z czystym sumieniem i powietrzem.
Plusy
Minusy (te są naprawdę niewielkie i szukane prawie na siłę)
Jednym ze sposobów obrony przed spalonymi butelkami i śmieciami, które przez kominy okolicznych domów (w kierunku przeciwnym, niż amerykański święty Mikołaj) chcą dostać się do naszych płuc jest korzystanie z domowych oczyszczaczy powietrza. Poniżej możecie dowiedzieć się nieco o modelu, z którego korzystam od mniej więcej roku, czyli Webber AP8400 i dowiecie się, czy warto zapłacić za niego 500 zł.
Producent i marka
Webber to polska marka sprzedająca materiały eksploatacyjne do sprzętów AGD, chemię do sprzątania, odkurzacze oraz oczyszczacze powietrza. Na tyle, na ile udało mi się zorientować w temacie. Webber AP8400 nie jest zaprojektowany dla tej polskiej firmy, jest to chińskie urządzenie, które można też kupić np. jako Sencor SHA 8400WH, a zagranicą pewnie pod jeszcze bardziej innymi nazwami.
Co dzieje się w środku, czyli funkcje
Zanieczyszczone powietrze po zassaniu do wnętrza oczyszczacza jest przepuszczane przez wstępny filtr, wyłapujący większe zanieczyszczenia (włosy, kurz), potem na drodze wszelkiemu złu staje filtr węglowy, który ma usuwać nieprzyjemne zapachy. Następnie powietrze trafia na filtr HEPA, który zatrzymuje drobne pyły, grzyby, bakterie i pierwotniaki. Ostatnim etapem jest lampa UV i jonizator powietrza (możemy zdecydować, czy mają być włączone), Ich zadaniem jest zabicie resztek mikrobów i zwiększenie zawartości ujemnych jonów w powietrzu, które następnie jest wydmuchiwane w górę - możemy stanąć obok i oddychać śmiało.
Wykonanie i wygląd
Oczyszczacz jest wykonany z wysokiej jakości plastiku (ABS), a elementy są dobrze spasowane. Mimo że nie jest to wytwór żadnego technologicznego giganta, producent naprawdę się postarał. Na urządzeniu spokojnie mogłoby widnieć logo Philips czy Sharp i nie powodowałoby to wrażenia, że “coś tu nie gra”. Materiał jest biały i błyszczący, logo producenta i oznaczenia eleganckie i niekrzykliwe.
Zastosowano tu przyciski “z pozoru dotykowe”. Są to bardzo duże guziki, które znajdują się pod dużą plastikową maskownicą. W zasadzie wystarczy dotknąć i takim delikatnym muśnięciem wciskamy przycisk. Dzięki takiej konstrukcji nie ma mowy o złym spasowaniu, a przyciski nie powinny się zbytnio zużywać i wycierać.
Podczas wymiany filtrów również nie mamy wrażenia złego wykonania lub niepewnego mocowania jakichkolwiek elementów.
Wymiary urządzenia to 41 cm x 33 cm x 16 cm (wys. x szer. x gł.)


Obsługa i czyszczenie filtrów
Po zakupie musimy postawić oczyszczacz w odpowiednim miejscu, tak by powietrze nie krążyło w kółko, a mogło po wydmuchaniu z oczyszczacza odlecieć sobie swobodnie w inne części pomieszczenia. Najlepiej po prostu znaleźć lokalizację niezbyt blisko ściany czy mebli, ani też w kącie dużego pokoju.
Po pierwszym uruchomieniu z codzienną obsługą poradzić powinien sobie każdy. Do dyspozycji mamy trzy przyciski, z których pierwszy służy do włączania urządzenia i ewentualnego wyłączenia lampy UV i jonizacji (po dwóch naciśnięciach), drugi do wyboru mocy wentylatora, a trzeci do ustawienia timera. Urządzenie możemy włączyć na dwie, cztery, osiem godzin lub na zawsze, czyli do momentu, kiedy je wyłączymy albo zabraknie prądu.
Kiedy filtr zabrudzi się kłakami i domowym kurzem, możemy bardzo prosto go wyjąć i pozbyć się wszystkich kudłów zwykłym odkurzaczem.
Obsługa sprowadza się więc do włączenia oczyszczacza i wybrania odpowiedniej mocy oraz czasu pracy. A to oczywiście będzie zależeć od zanieczyszczenia powietrza i od tego, jak bardzo będzie nam przeszkadzał szum wentylatora.
Zakup i wymiana filtrów
Producent zaleca, aby wymieniać filtry co ok. 6 miesięcy, ale oczyszczacz sam powinien dać nam znać, kiedy filtr będzie nadawał się już tylko do wyrzucenia. W takiej sytuacji lampka przy przycisku POWER zacznie migać. Raczej nie sposób przegapić takiego sygnału. Ja do tej pory filtr wymieniałem tylko raz, ale dlatego, że oryginalny miał już ponad pół roku. Po paru miesiącach eksploatacji zapomniałem, że urządzenie samo poinformuje, kiedy czas na nowy wkład. A kiedy to już się stanie, związany z tym wydatek nie będzie absurdalnie wysoki, ale nie będzie to też kwota nieodczuwalna. Nowy wkład to koszt ok. 100-120 zł. Cała wymiana jest banalnie prosta i powinna zająć nie więcej niż pół minuty. Nie można mieć tu do pomysłu producenta żadnych zastrzeżeń.

Skuteczność i hałaśliwość
Ponieważ nie mam w domu pyłomierza, skuteczność mogę ocenić tylko subiektywnie - na własny nos i własną astmę połączoną z uczuleniem na kota.

Tego kota ;)
Od kiedy zacząłem używać oczyszczacza, na pewno jest lepiej. Zmniejszyły się objawy uczulenia na kocią sierść i kurz, a w smogowe dni czuć znacznie większą różnicę między powietrzem na zewnątrz a tym w mieszkaniu. Spostrzegliśmy też, że jeśli regularnie “sprzątamy” nasze powietrze, w mieszkaniu gromadzi się zauważalnie mniej kurzu. Subiektywna ocena wypada więc na duży plus.
Na pierwszym i drugim poziomie pracy wentylatora oczyszczacz nie powinien być uciążliwy, chyba że chcemy go włączyć na noc. Wtedy moim zdaniem w grę wchodzi tylko “jedynka”. Natomiast poziom nr 3 to już prawdziwe turbo, sensowne chyba tylko wtedy, kiedy chcemy naprawdę szybko przefiltrować powietrze.
Producent podaje u siebie na stronie tabelę z poziomami hałasu generowanymi przez urządzenie, ale jako że często ciężko sobie to wyobrazić, postaram się to porównać do czegoś, co większość zna.
Nerdowe czepialstwo akustyka:
Producent w tabelce podał, ze wartości to "pressure level", co w przypadku podawania hałasu generowanego przez urządzenie nie za bardzo ma sens, bo powinien wtedy podać, jak to mierzył i z jakiej odległości. Dla urządzeń podaje się moc akustyczną. Dlatego postaram się to opisać trochę inaczej. A do tego, czym się różni moc od poziomu ciśnienia akustycznego może kiedyś w jakimś artykule wrócę ;)
Szybkość wentylatora:
- wiatrak w pracującym standardowo laptopie. Jeśli nie mamy ucha przy urządzeniu, w zasadzie nie zauważamy, że jest włączone
- dwa hałaśliwe pecety
- nawiew w samochodzie na najwyższej mocy
Dla porównania, nagranie. Oczywiście z nagrania ciężko Wam wyczuć, jak to zabrzmi u Was, ale możecie porównać różnice między mocami pracy :)
A tu tabelka ze strony producenta (znajdziecie tu też pełną specyfikację):
Poziom hałasu (Pressure level) | max (dB) | 49 |
średni. (dB) | 40 | |
niski (dB) | 29 |
Cena
Webbera AP8400 w porównywarkach cenowych można znaleźć za ok. 490 - 500 zł. Choć, ku mojemu zdumieniu widziałem na Allegro ofertę z ceną o 1000 zł większą i informacją, że dwie osoby z takiej ofert skorzystały. Może droższe będzie działać lepiej ;)
Wiem, że za ok. 600 - 700 zł można kupić, dość popularny w Polsce, oczyszczacz marki Xiaomi z większą liczbą bajerów. Można sterować nim za pomocą smartfona, a w aplikacji do tego służącej sprawdzimy również, jak zanieczyszczone jest powietrze w naszym domu, a także jaka jest temperatura i wilgotność. Jednak w przypadku Xiaomi zapłacimy więcej (ok. 180 zł), jeśli zechcemy wymienić filtr powietrza. Jeżeli więc wystarczą nam podstawowe funkcjonalności, z czystym sumieniem polecam Webbera.
Podsumowanie
Zdecydowanie nie żałuję tego zakupu. Urządzenie jest solidnie wykonane, dobrze wykonuje swoje zadanie i nie jest zbyt drogie w eksploatacji. Polecam więc z czystym sumieniem i powietrzem.
Plusy
- jakość wykonania
- skuteczność
- timer
- bezproblemowa eksploatacja
- lampa UV
Minusy (te są naprawdę niewielkie i szukane prawie na siłę)
- brak pyłomierza sprawdzającego jakość powietrza
- miłym dodatkiem byłby timer, który możemy ustawić dowolnie i nie tylko na określoną ilość czasu, ale też na włączenie o danej godzinie
Na allegro wystawiający zmieniają cenę na dużo wyższą gdy czekają na dostawę. Nie sądzę aby któraś z tych osób kupiła go po tej cenie.
OdpowiedzUsuńDzięki za artykuł, mało jest testów tego modelu :)
OdpowiedzUsuńPyłomierz w Xiaomi jest na tyle niedokładny, że oczyszczacz może nie spełniać swojego zadania: https://smartairfilters.com/en/blog/xiaomi-auto-mode-leaves-air-unsafe-86-hours/
Też kupiłem tego Webbera (są klony pod różnymi nazwami), zainspirowany testami Chińczyków, którzy twierdzą że... dobry wiatrak z filtrem hepa zaczepionym na gumkę działa równie dobrze co najdroższe oczyszczacze :)
Póki co nie mam własnego czujnika, ale planuję ściągnąć jakiś i zrobić pomiary. Subiektywnie mam podobne wrażenia, zapach po wejściu do mieszkania jest inny. No i filtr wstępny zbiera sporo kurzu w kilka dni.